poniedziałek, 7 października 2013

Lista pilnych spraw


Miała wiele spraw do pozałatwiania, a nowe pojawiały się jak grzyby po deszczu. Wiedziała, że musi je ogarnąć i być na bieżąca albo najlepiej krok do przodu. Od dawna do tego dążyła tylko do tej pory jakoś słabo jej to szło. Teraz jednak zaparła się, że w końcu wszystko pozałatwia i już więcej nie da się zaskoczyć. W ramach akcji jesiennego porządkowania zrobiła listę rzeczy do pozałatwiania i postanowiła systematycznie skreślać poszczególne pozycje. Pewne jak prezenty pod choinką było to, że spis nie obejmował wszystkich ważnych spraw, ale to nie stanowiło przecież problemu. Zawsze można było przygotować kolejną listę. Najważniejsze, aby najpierw uporać się z tą. 


Lista pilnych spraw – październik 2013

Zapisać się do ginekologa (już – 09.10.2013)
Oddać kozaki do szewca (już – 10.10.2013)
Zrobić porządek w ubraniach (już – 13.10.2013)
Zrobić porządek w butach (już – 13.10.2013)
Rozejrzeć się za butami na Zumbę (już – 30.10.2013)
Wykupić karnety na Zumbę (już – 23.10.2013)
Sfinalizować sprawę telefonu (już – 18.10.2013)
Sfinalizować reklamację butów (16.10.2013 – 18.10.2013)
Sfinalizować reklamację torby (14.10.2013 – 18.10.2013)
 Iść do fryzjera (08.10.2013 - 08.10.2013)

Alison popatrzyła na przygotowaną listę i stwierdziła, że spraw nie jest wiele i spokojnie powinna dać sobie z nimi radę do końca października. Tak na dobrą sprawę to większość z tych rzeczy można było załatwić od ręki i mieć z głowy. Dlaczego więc sprawiało jej to tyle trudności i wisiało nad nią od dłuższego czasu? Dobre pytanie, na które nie potrafiła znaleźć odpowiedzi albo raczej tak się tylko wymigiwała, a w rzeczywistości była zwyczajnie leniwa.

Jeszcze raz spojrzała na utworzoną przed chwilą listę i postanowiła nanieść poprawki układając zadania według stopnia trudności ich wykonania. Prócz tego ustaliła najwcześniejszą możliwą datę załatwienia danej sprawy i na tej postawie wpisała ostateczny optymalny termin jej zakończenia. Czytała gdzieś, że im krótszy termin wykonania czegoś sobie ustalimy, tym bardziej wydajni jesteśmy. Musiała przyznać, że to się rzeczywiście sprawdzało. Pamiętała jak na studiach zadawane były do przygotowania referaty. Zwykle czas na takie zadanie wynosił jakieś 3-4 tygodnie. Ali wydawało się zawsze, że ma tyle czasu, że spokojnie zdąży i odkładała wszystko na ostatnią chwilę. Było to stresujące, bo pod koniec nigdy nie miała pewności, że się wyrobi, ale z drugiej strony pracowała wtedy na pełnych obrotach i była w stanie wykonać zadanie kilka razy szybciej niż normalnie. Teraz też mogła to zastosować. Okazało się, że 7/10 pozycji z powyższej listy już od jakiegoś czasu czekało na realizację, a tylko w trzech pozostałych przypadkach była uzależniona od innych okoliczności i musiała się wstrzymać z działaniem, a i tak terminy były krótkie.

Obiecała sobie także, że będzie zapisywała każdą, nawet najbardziej oczywistą, przydatną myśl czy zauważoną prawidłowość, która pozwala działać lepiej, sprawniej czy wydajniej albo po prostu ułatwia w jakikolwiek sposób życie czy też sprawia, że w rezultacie jakiegoś działania stanie się ono bardziej szczęśliwe. Wciąż bowiem była na etapie tworzenia własnego kodeksu zasad. Takie złote myśli pojawiały się w głowie nagle i niestety bez zapisania ich gdziekolwiek również szybko znikały.

Pierwsza Złota myśl:
Zawsze wyznaczaj optymalny termin wykonania zadania
(by działać wydajniej)

2 komentarze:

  1. O tak, krótkie terminy są dobre, bo szybko bierzemy się za robotę i łatwiej sobie ze wszystkim poradzić. A w komentarzu wtedy chodziło mi o odpowiedź do tego mojego posta "Dlaczego robisz to co robisz?", bo u mnie pisałaś, że chcesz coś więcej na ten temat u siebie napisać, ale i tak dobrze, że o sobie przypomniałaś. Fajnie jakbyś dodała widget "Obserwatorzy", żebym mogła śledzić aktualizacje, bo nie mam u siebie blogrolla i nie wiem kiedy zamieszczasz coś nowego ;]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ok, już rozumiem. :) Jak tylko coś napiszę to dam znać.
      Widget dodany. ;)

      Usuń